+20

Wiosenna zagadka

  • date_range Dodany dnia: 2024-01-14
  • |
  • remove_red_eyeWyświetleń: 242
Rozpoczynając moją przygodę z karpiami pamiętam jak wiele zagwozdek i niewiadomych czekało na mnie podczas każdego wyjazdu. Z biegiem czasu na większość z nich znalazłem odpowiedź i wiem jak reagować w pewnych kwestiach. Jest jednak jeden aspekt, którego nie rozgryzłem do dzisiaj...
Chodzi o wczesnowiosenne karpiowanie i odwieczny dylemat, płytko czy głęboko? Temat na tyle zawiły i problematyczny jak kwestia "złotej kulki", która jak dobrze wiemy nie istnieje.
Na przestrzeni kilku lat rozpoczynałem sezon zawsze na innego typu zbiornikach. Począwszy od płytkich rozlewisk, poprzez głębokie żwirownie i glinianki. Efekty bywały rożne. Niezależnie jednak od panujących warunków "strzały" miałem zawsze tam gdzie w obrębie mojego stanowiska dysponowałem rożnymi głębokościami wody. Lokalizacja ospałych jeszcze karpi to podstawa sukcesu we wczesnowiosennym wędkowaniu. Mając do wyboru płytsze i głębsze rejony zbiornika jesteśmy w stanie skuteczniej poszukać ryby. Nie jest tajemnicą, że suche trzcinowiska są naturalnymi termoforami. Szybko przechwytują pierwsze promienie słoneczne, magazynując ciepło i powoli oddając je do wody. To tu po zimie budzi się życie i bardzo często nasz pierwszy w sezonie karp wyjedzie właśnie spod brzegu. Nie zawsze jednak trafimy na piękna pogodę i prawdziwy wybuch wiosny. Niejednokrotnie musimy mierzyć się z zimnym, porywistym wiatrem i nocnymi przymrozkami. Co wtedy robić? W takim przypadku rezygnuję z płytszych partii wody i skupiam się na osłoniętych od wiatru, cichych i głębszych zakątkach zbiornika. To właśnie tam karpie mają swoje zimowiska i najprędzej z tych miejsc możemy liczyć na odrobinę szczęścia i tak długo wyczekiwany pojedynczy pik sygnalizatora.
Kolejnym ważnym aspektem jest zestaw końcowy. Wczesną wiosną używam małych haków (zwykle 6 bądź 10) oraz miękkich przyponów skonstruowanych najprościej jak się da. Mocno spowolniony metabolizm ryb, skutkuje bardzo delikatnym pobieraniem pokarmu. Aby dać sobie ciut więcej szans, przynęty których używam są maksymalnie zbalansowane oraz jaskrawe. Są to popularne waftersy, malutkie bałwanki bądź pojedyncze pływające pop upy. Kluczowe jest również nęcenie. Zimna woda rządzi się swoimi prawami, a szukanie ryb nie idzie w parze z grubym sypaniem. Punktowe stawianie zestawów oraz dobrej jakości rozpuszczalne materiały PVA to klucz do sukcesu. Mix to sprawa indywidualna. Ja osobiście siateczki napycham drobnym pelletem, miazgą z orzechów tygrysich i mocno skraszerowanymi kulkami.
Tak pokrótce wygląda moje podejście do wczesnowiosennych prób przechytrzenia karpi.
Jak dobrze wiemy woda weryfikuje wszystko i to czy coś złowimy nie zawsze zależy od nas. Nie mniej jednak maksymalne ode lżenie zestawów, minimalizm i obserwacja wody zawsze dawały mi fajne efekty na starcie sezonu.